Wyjazd o 6 w składzie: Danusia, siostra, rower i ja;) Dwuosobowa ekipa techniczna zwiastowała końcowy sukces i zero problemów na trasie. Po przyjeździe makaron, rozgrzewka, toaletka i na start a dziewczyny na popa...kocyk. Początek trasy nudny, bo pod górę. Cała trasa jak dzień świra, w górę, trochę w dół i znów w górę. Wydawało mi się, że organizator wyciął wszystkim niezły numer i meta została ustawiona wyżej niż start. Po drodze było kilka szybkich (ok 50km/h), kamienistych zjazdów po których ręce odpadały ale właściwie tylko ostatnie 8km to prawdziwe mtb - Piekielna Góra. Na zjeździe zaliczyłem glebę w błocie bo było mi już wszystko jedno i przesadziłem z prędkością. Choć siostra uważa, że to dla efektownego zdjęcia;) Podsumowując wyjazd udany, ekipa świetna, pogoda cudowna, wynik zadowalający (pierwsza 200:):)) ale z czasu zadowolony nie jestem. Kondycji zero;/