Pierwsza prawdziwa jazda a nie "kółko wokół bloku" po kupnie. Rozebrany, wyczyszczony, nasmarowany, owijka zmieniona i można śmigać:) Jestem bardzo zadowolony z zakupu:) Jak to idzie, ogień! Do wymiany na już są jeszcze opony.
Kolejna edycja serii, tym razem również Mistrzostwa Polski w maratonie MTB. Trasa godna mistrzostw...chyba;p Mi się bardzo podobała, długie podjazdy, trudne zjazdy a dodatkowo woda. Woda była wszędzie, woda i błoto;) Po 20min wszystko miałem mokre a w butach chlupało;p Zaliczyłem niegroźną glebę na płaskim ale błotnistym kawałku i lekko obtarłem kolano. Oczywiście zaczęło boleć dopiero jak to zauważyłem po umyciu się na mecie;)Dzisiaj jest lekko opuchnięte ale do wesela się zagoi. Pierwszy raz w tym sezonie na maraton założyłem grubsze opony RocketRon przód i RacingRalph na tył w rozmiarach 2.25. Albo one są do d... albo po prostu było tak ślisko. Normalnie jeżdżę na karmach 2.0 i nic się nie dzieje a tu latałem jak... Tak czy siak było super:D Na metę wjechałem brudny, zmęczony ale z bananem od ucha do ucha:) Zjazdy mi idą, poza MP nikt mnie na zjeździe nie wyprzedził a ja wyprzedziłem kilka osób. Warto było jeździć w Beskidach, na zjazdach na prawdę czułem się pewnie. Szkoda, że pod górę noga nie podaje:) Wynik w porównaniu z rokiem poprzednim poprawiłem o jakieś 15minut więc jest dobrze ale miejsce zająłem gorsze. Podejrzewam, że tegoroczny terminarz dwóch górskich edycji maratonów wpłynął na podniesienie poziomu wyścigu. I dobrze, oby w kolejnych latach organizatorzy "eski" i "poweradea" znów ułożyli nie nakładający się terminarz. Czas: 3:47:42/ czas zwycięzcy 2:32;p Miejsce Open 226/446 Miejsce M2 76/91
...wybrałem się nad jezioro Chechło-Nakło. Nie lubię tam jeździć bo w stronę TG trudno dojechać mało uczęszczanymi drogami bez nadkładania km. Znajomi się jednak uparli i wyjścia nie było jak chciałem się z chrześnicą popluskać;) W tamtą stronę przez Zbrosławice a powrót krajową 78;/ Miły dzień wycieczka taka sobie;p
Wyjazd na festiwal filmowy do Złotego Potoku. Przejazd z Poraja do Złotego Potoku w fajnym towarzystwie:) Trochę błądziłem ale udawałem, że wiem co robię i chyba w sumie niezła wycieczka była;p
MTB Marathon w Ustroniu. W sobotę umawialiśmy się z Grześkiem na kręcenie w Ustroniu, niestety rozwalił kolano i miałem jechać sam. Szukając tras trafiłem na informację o maratonie w niedzielę. Rano zameldowałem się w biurze zawodów: Ja: proszę mega Pani: 100zł proszę J: 100?! a ile za giga? P: 100zł J: to ja proszę giga. Trasa giga miała prowadzić przez Klimczok...to według legend tam mieli kryjówkę moi przodkowie zbóje;p To był ten argument, bo ja wcale sknerą nie jestem;p
I w ten sposób zamiast Mega Golonki, zamówiłem sobie Giga Golonkę;) Warto było zapłacić tą stówę za 7h w siodle;p Oczywiście chciałem jechać krócej ale... 10km zerwany wentyl i wymiana dętki. Kolejny zjazd "snake" i łatanie. Do pierwszego defektu jechałem swoje w grupce 10-15 osobowej. Dobrze było, zmiany, ciągnięcie i jakaś motywacja. Po drugim straciłem z oczu wszystkich...obawiałem się nawet, że jadę ostatni. Tragiczny był asfaltowy podjazd z Brennej na Kotarz, który w całości jechałem sam. Dodatkowo bufet, który był przed tym podjazdem a po zjeździe ze Starego Gronia usytuowany przy rzece, wśród roznegliżowanych ciał, piw w dłoniach i chłodnej wody zabił mnie mentalnie;p Miałem dosyć, chciałem wrócić i położyć się w tej chłodnej wodzie. Żar tego dnia był okropny! Nie mogłem pozbyć się myśli "co ja tu qrwa robię!!!", mega w tym czasie już jechało do mety. Zaletą tej imprezy był też to, że trasa Giga nie prowadzi po pętli tylko kieruje zawodników w zupełnie inne rejony. Na prawdę można pozwiedzać;) Wracając do ścigu...podjazd, single, podjazd pod Klimczok i doganiam jakichś zawodników:)Nie było ich wielu ale zawsze coś. Tych których nie wyprzedziłem na podjeździe, minąłem na zjeździe. Kolejny bufet i znów wspinaczka, już ostatnia tego dnia. Bardzo długi ostatni zjazd i meta. Na ostatniej prostej przed metą dostałem owację na stojąco(stali bo pakowali się do samochodów;p)i w przypływie szału wyprzedziłem jeszcze "pociąg" turystyczny Zetor...45km/h z mocnym przekonaniem, że nóg już nie mam. Gdybym czuł, że je mam na pewno już bym nie kręcił, miałem dosyć. Okazało się, że w pociągu nie było żadnych zawodników więc zryw był tylko pod publikę;p Zaletą tak długiego kontemplowania trasy był absolutny brak kolejek na myjce i przy makaronie. Zwycięzca jechał prawie dwa razy krócej!;) Miejsce open 117/127 nie skończyło ok 30 zawodników Miejsce M2 35/37 Szał jak ch...;p Sikałem poweradem do wieczora;p