Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:442.32 km (w terenie 241.60 km; 54.62%)
Czas w ruchu:23:10
Średnia prędkość:19.09 km/h
Maksymalna prędkość:62.40 km/h
Maks. tętno maksymalne:187 (96 %)
Maks. tętno średnie:167 (86 %)
Suma kalorii:2974 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:36.86 km i 1h 55m
Więcej statystyk

Silesia Cup MTB

Niedziela, 30 maja 2010 · Komentarze(1)
Czas: 2:34:45
Miejsca:
80/128 w open
34/48 w M2

Najbliżej domu i największe spóźnienie. Rozgrzewka 5km, w tym dojazd z parkingu do miejsca startu. Start z końca stawki. Kompletny brak sił i niezadowalający wynik. Muszę się jeszcze sporo nakręcić zanim moje możliwości dogonią ambicje;)
Lekcja na dziś:
Dzień przed wyścigiem nie robić dłuższych wycieczek. Tym bardziej jak się tydzień na rowerze nie siedziało.

Na mecie spotkałem Naxa i załapałem się nawet na fotkę. Dzięki:)

Ale numer

Sobota, 29 maja 2010 · Komentarze(1)
Jutro start Silesia Cup MTB więc, żeby uniknąć jutrzejszych kolejek pojechałem odebrać numer startowy. Po wjeździe do parku spotkałem kolegę ze Zdzieszowic i już razem odebraliśmy numerki(Wojtek 41, ja 40) a później przejechaliśmy fragmenty trasy jutrzejszego ścigu. Trasa płaska ale jednak fragmentami wymagająca technicznie więc może być jutro ciekawie...szczególnie jak nie opanuję emocji na torze rowerowym;)

Do domu

Niedziela, 23 maja 2010 · Komentarze(0)
Po lesie, mycie rowerka, kościółek i powrót do domu.

W las

Niedziela, 23 maja 2010 · Komentarze(0)
Wycieczka po lasach w okolicach Rybnika, Rudy i jeszcze jakichś innych miejscowości(w lasach nie ma tablic z nazwami;)). Jest jeszcze dużo błota więc wróciłem umorusany po uszy...mrrr zajefajnie:) W lesie fajnie jest.

edit:
Przekroczyłem 1000km w tym roku. Lepiej późno niż wcale.

Finał LM

Sobota, 22 maja 2010 · Komentarze(0)
Na finał do rodzinki. Meczyk był niezły, poszło po browarku na każdą połowę, później jeszcze za Goloba i zostałem na noc.

Do Gliwic

Czwartek, 20 maja 2010 · Komentarze(0)
Standardowa trasa do rodziców na obiadek. Powrót przez park przy Chorzowskiej, trochę małych podjazdów i zjazdów.

Pierwszy raz

Poniedziałek, 17 maja 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Nocna jazda
Tak na prawdę to nie pierwszy a drugi. Tylko, że ten pierwszy nie był zliczony. Pierwszy wyjazd nowym rowerkiem:):):) Rewelka;)

Nie mogę spać

Wtorek, 11 maja 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Nocna jazda
Zmęczony jestem jak diabli, prawie zasypiałem w samochodzie wracając z Kalisza, później grałem w squasha...no muszę być zmęczony! A spać nie mogę.
Wycieczka do Gliwic

Bikemaraton Zdzieszowice

Sobota, 8 maja 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Maraton
A jednak udało się, dwa razy się udało. Wystartować i ukończyć;)
Tym razem wyjazd na spokojnie i bez nerwów. W końcu nie pierwszyzna. A jednak błędy były. Wyjechałem za późno i po dojechaniu na miejsce, opłaceniu startu itp nie starczyło czasu na porządną rozgrzewkę. Może gdyby początek trasy był inny to jakoś by mi się upiekło ale podjazd pod Górę Świętej Anny na zimno ciężko zrobić. Poza tym bez Danusi, bez buły i banana(za to z makaronem:D).
Początek był ciężki, startowałem z końcówki drugiego sektora(tak się ustawiłem) i sporo osób mnie wyprzedzało a rzadziej ja to robiłem. Około 10km tak jakbym złapał kapcia, albo coś się wkręciło w koło...kręcę i nie idzie, noga nie podaje;) Miałem rację, wkręciło mi się, że bez rozgrzewki obleci i to właśnie ten wkręt blokował koło. Na szczęście pojawił się bufet, jakiś zjazd i maratończyk, który we Wrocławiu dołożył mi ponad minutę. "No to teraz kolego pooglądasz moje plecy!!!" Cisnę, gość siedzi mi na kole, to ja mocniej i mocniej a on nic...nie lubię takich upartych ludzi;p Wyprzedzam innych a ten nadal za mną. W końcu słyszę "lewa" !?!?!?! Myślę "jak, qr..., jak lewa!!!" no ale robię miejsce a kolega myk mnie z lewej...i dalej skręca w lewo! Rozjazd na mini:D:D:D Uffff, ja skręcam w prawo i cisnę na mega:) Dobrze chyba zrobił bo od 15km jechało mi się dużo lepiej;) Tym razem wpisowe wykorzystałem na maxa bo na każdym bufecie był łyk i kęs. Oczywiście wszystko bez zatrzymywania. Postoje jednak były, dwa albo trzy. Był też fikołek, jakieś krzaczki i ślizg na boczku...a czyli postoje były trzy:) Trasa mokra, błotnista, wąska i miejscami spacerowa. Było też miejsce na kontemplacje przyrody "eh jak ten mój rowerek musi ładnie wyglądać na tle tego kwitnącego rzepaku", "jaki zajeb... las" itp;) Ostatnie 10km było płaskie i dosyć szybkie co pozwoliło mi jeszcze kilka osób wyprzedzić. Choć pewnie wynika to ze złej gospodarki siłami i o to mam do siebie największy żal. Ogólnie jechało się bardzo przyjemnie, ciężko ale przyjemnie.
eee muszę jeszcze o tym wspomnieć;/ Stojąc w kolejce do myjki zagadał do mnie jakiś dziadek z M6 "całą trasę się MIJALIŚMY (to on mnie wyprzedzał?!?!) ale w końcu opadłem z sił i mi się urwałeś" załamał mnie;p Później podczas miłej pogawędki, kilku legend itp okazało się, że "dziadek" to niezłe ziółko i od 13roku życia trenował kolarstwo. Troszkę mnie to uspokoiło ale jednak pewien "niesmak" pozostał.
82/141 M2
231/545 w Open.
Z wyniku zadowolony nie jestem ale z lekcji, treningu i całego dnia bardzo. Aaaa no i Vmax. Po szutrowej drodze jak dla mnie szał;)
Cisnę na Wieluń!

Dzień trzeci...

Poniedziałek, 3 maja 2010 · Komentarze(2)
Objazd trasy maratony w Zdzieszowicach. Nie wiem czy wystartuję ale trasy byłem ciekaw. Okazała się super, zjazdy i podjazdy w większości w lesie. Tylko, że...jak popada to będzie krwawo. Na ostatnich 10km na zjeździe zaliczyłem OTB prosto w błocko szczęśliwie omijając kamienie;) Bardzo trudno będzie mi choćby powtórzyć wynik z Wrocławia ale starać się będę:)
Eh znów ten twardy widelec, jestem już w 99% procentach przekonany do kupna roweru.